Słońcesław


Franciszek Frączek, Słońcesław z Żołyni (1908 - 2006).
Był najstarszym artystą w Polsce, ostatnim ze "Szczepu Rogate Serce".


"Jeżeli zgubiłeś drogę i chcesz ją odnaleźć posłuchaj tętna tej ziemi.
Jeśli ogłuchłeś na jej głos, szukaj jej w mitach ludu".

 

 

Jego droga artystyczna od początku przebiegała indywidualnym torem. We wczesnej młodości, po pierwszym roku studiów na Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, niezadowolony z propagowanej przez ówczesne środowiska artystyczne nurtów w sztuce, związał się ze Szczepem Rogate Serce, założonym przez rzeźbiarza Stanisława Szukalskiego. Grupa ta za cel postawiła sobie tworzenie polskiego stylu w sztuce. W ówczesnym czasie program ten stanowił ewenement i za inność oraz bezkompromisowość w jego realizacji szukalszczycy byli często krytykowani. W tym czasie artysta przerwał studia i powrócił do rodzinnego domu w Żołyni. Jednak cały czas konsekwentnie wypełniał najważniejsze zalecenia mistrza -perfekcjonizm w wykonywaniu dzieła i nawiązywanie tematyczne do piastowskiej Polski, w celu pozbycia się obcych wpływów na sztukę i w konsekwencji tworzenie narodowego, czysto polskiego stylu.

W efekcie okres ten w życiu Franciszka Frączka był dla niego doskonałą szkołą techniki i stanowił preludium do podjętych w przyszłości działań artystycznych.

Powrót na wieś był dla "Słońcesława" - bo taki pseudonim artystyczny przyjął, zatoczeniem swoistego koła. Początkowe zachłyśnięcie miastem, uznanie "wyższości" tamtej kultury nad kulturą wiejską, ustąpiło miejsca odkrywaniu na nowo wielkości, prawdy i znaczenia tradycji i sztuki ludowej.

Wkracza ponownie w świat ludowości i ten powrót staje się dla niego odnalezieniem własnej drogi w życiu. Mity, pieśni i legendy prowadzą go w daleką przeszłość, do odkrycia podstawowych prawd rządzących światem, pradawnego związku człowieka z ziemią. Dostrzega echa dawnych wydarzeń i myśl wychowawczą ukrytą w opowieściach szeptanych w długie wieczory.

Pochłonęła go fascynacja słowiańszczyzną. Poszukiwał drogą myślenia intuicyjnego wyjaśnień mitów i dawnych zwyczajów, odnajdując je często w kontekście z tradycją i obrzędami dawnych kultur na całym świecie, zachowanych od skażenia cywilizacją, w których istniał kult ziemi. Te poszukiwania sprawiły, że uzyskał w tej tematyce rozległą wiedzę popartą licznymi lekturami. Stał się znawcą kultury ludowej.

Zauważając wartość tej kultury, postanowił, jak sam napisał we wstępie do książki "Legendy regionu łańcuckiego" - "... utrwalić w obrazie, chronić od zapomnienia i przypominać widzom ludową wersję świata i interpretację pewnych zjawisk niedostrzeganych przez współczesnego, cywilizowanego człowieka". Spisał krążące ustnie opowieści i stworzył do nich cykl ilustracji, wykształcając przy tym swoisty styl, właściwy tylko tej tematyce. Posiadając doskonałe przygotowanie warsztatowo techniczne, dające się zauważyć przy szkicach ołówkiem i w cyklach akwarelowych pejzaży, świadomie tworzy obrazy będące czymś pośrednim pomiędzy sztuką prymitywną a ludową, używając farb olejnych i operując mocnymi kolorami.

Franciszek Frączek był nie tylko artystą. Miał duszę społecznika. Niezwykle aktywnie uczestniczył w życiu lokalnym. W trudnych latach II wojny światowej zaangażował się w tajne nauczanie i współpracował z ruchem oporu AK i BCH, a po 45 roku w sprawy środowiska artystycznego. To z jego inicjatywy założona została grupa "Ziemia", skupiająca młodych artystów, dla których był często autorytetem ze względu na swą indywidualną drogę artystyczną.

Jego prace pokazywane były na licznych wystawach okręgowych i ogólnopolskich, a także poza granicami kraju.

Podsumowując jego dorobek artystyczny można powiedzieć, że był niezwykle konsekwentnym artystą. Ze wszystkich uczniów Szukalskiego poszedł najdalej w realizacji założonych haseł. Stworzył własny, mityczny niepowtarzalny styl, sztukę o rodowodzie stricte polskim, słowiańskim. Ocalił dla nas w słowie i obrazie ginący świat pełen zjaw, wiedźm, demonów i rusałek. Świat, na który spoglądały cztery twarze pogańskiego bożka Słowian - Świętowita. Zostawił nam także swoją troskę o przyrodę, którą tak kochał i której zagrożeń był świadomy.

Franciszek Frączek zostanie w pamięci jako pełen wewnętrznego spokoju, siwowłosy staruszek w wyjściowej sukmanie, z wyszytym na niej życiowym mottem: "Miłować i walczyć".

Nosił te słowa na piersi po lewej stronie, pod sercem. Rogatym sercem.

 

Jolanta Ożóg

GOKiR Czarna wykorzystuje cookies, które są umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo zmienić te ustawienia, korzystając z ustawień przeglądarki internetowej.