Mapy pamięci - Ośrodek Garncarski Medynia

Mapy pamięci


Ileż historii słyszymy w domach garncarzy o tym, co odeszło, pewnie bezpowrotnie... Ludzie opowiadają chętnie, mają potrzebę bycia wysłuchanymi, oddania niejako swojej historii do archiwum, które ją przechowa i skąd zostanie kiedyś przekazana dalej. Historie są bardzo różne; przejmujące, tragiczne - rzadziej radosne. Opowiadają raczej o bardzo ciężkiej pracy, wyczerpującej, wymagającej ciągłej uwagi, podporządkowującej sobie całe życie człowieka i jego bliskich. 
Ale być może to tylko my słuchający odnosimy takie wrażenie. Przecież pomiędzy tymi wspomnieniami przebijają i takie, które cudownie pachną pieczonymi w glinianym garnku ziemniakami, (podobno nie da się tego zapachu dziś odtworzyć) albo dźwięczą gwarem sąsiedzkim przy „palaczce” we wspólnych garncarskich piecach, czy też pogwizdują radośnie jak ceramiczne kogutki na leżajskim odpuście.
Z mroku niepamięci wydobywamy na światło zapamiętane przez starszych fragmenty dawnego życia, a wtedy naszym oczom ukazują się nieistniejące już miejsca i fascynujące postaci. Takie jak Emilia Chmiel, pewnie pierwsza w Medyni ceramiczka, artystka samouk, której rzeźby, nagradzane w konkursach, znajdują się w wielu etnograficznych muzeach Polski. Ale nie tutaj, nie w jej rodzinnej wiosce. Tutaj się o niej nie pamięta bo według strzępów przekazów żyła po swojemu, była inna, dziwna, nie taka jak wszyscy. Pewnie dlatego pewnego dnia potłukła na drodze (ze złością?, ze łzami?) wszystkie swoje figurki…
Słyszymy też o dworach i dworskich stawach, po których pływały łódki , o prowadzonej przez Żydów karczmie i młynie, po których ślad zaginął, oglądamy to, co zostało jeszcze po garncarskich warsztatach i piecach, często są to już tylko porośnięte trawą kopki cegieł za stodołą. 
Jak dobrze, że istnieją takie instytucje jak muzea etnograficzne, które przechowały dla nas to, co my mieszkańcy moglibyśmy zaprzepaścić. Tylko nieliczne rodziny potrafiły zadbać o dziedzictwo swoich przodków. Na szczęście bezcenną pracę wykonali tu niegdyś miejscowi strażacy oraz szkoły, zbierając pokaźne kolekcje naczyń i rzeźb z terenu Medyni, Pogwizdowa i Zalesia, a zasług pani Władysławy Prucnal w tym względzie nie sposób wyrazić słowami. Na naszą prośbę siedem muzeów z całej Polski przeprowadziło w swoich archiwach kwerendy dotyczące znajdujących się tam eksponatów ceramicznych z naszego terenu. Tylko w samym rzeszowskim Muzeum Etnograficznym im. Franciszka Kotuli znajduje się ich blisko 1800 sztuk, oprócz tego ok. 700 sztuk prac dzieci z medyńskiego kółka garncarskiego z lat 80-tych. Muzea dzielą się chętnie swoją wiedzą, niewykluczone, że przekażą nam część swoich zbiorów, Przedtem jednak musimy stworzyć dla nich godne miejsce, na przykład muzeum garncarstwa w Medyni Głogowskiej.
-----------------------
W ramach zrealizowanego przez GOKiR Czarna projektu dokumentującego dziedzictwo ośrodka garncarskiego- przeprowadzono wywiady z ponad 30 osobami, nagrano kilkadziesiąt godzin rozmów, wykonano kilkaset zdjęć, nagrano jeden film. Efektem projektu jest także powstała mapa przedstawiająca miejsca znajdujących się tu niegdyś ponad stu garncarskich pieców i obrazująca skalę tego zagłębia. Zebrane informacje zostaną wykorzystane do utworzenia stałych ekspozycji, które będą stanowić treść zrewitalizowanej Zagrody Garncarskiej. Projekt uzyskał dofinansowanie ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu: „Kultura ludowa i tradycyjna”.


Małgorzata Wisz


GOKiR Czarna wykorzystuje cookies, które są umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo zmienić te ustawienia, korzystając z ustawień przeglądarki internetowej.